Antoni Germański - V Kolumna - rosyjskie wpływy w Polsce.

Antoni Germański - V Kolumna - rosyjskie wpływy w Polsce.
Rosja nie szerzy w Polsce swoich interesów bezpośrednio. Zamiast tego, wykorzystuje media społecznościowe i naciski na nastroje społeczne dla osiągnięcia własnych celów społecznych, geopolitycznych i gospodarczych. V kolumna jest w tym przypadku narzędziem do owych interesów, które są wplatane w polityczne przekazy, idee czy informacje.
Drogi czytelniku, przed tobą otwierają się wrota największego bagna jakie można znaleźć w polskiej polityce i infosferze. Jak działa rosyjska dezinformacja? Kto jest agentem, a kto tylko pożytecznym idiotą? Czy mamy się czego bać i jak bronić się przed rosyjskimi wpływami?
Przygotuj sobie kawkę lub herbatę i rozsiądz się wygodnie, bo czeka na Ciebie ciekawa lektura.
Jak to się zaczęło?
Nie zagłębiając się daleko w historii, możemy od razy przejść do początków istnienia 3RP. Pierwszy istotny przykład rosyjskich wpływów w Polsce daje nam jedna z najpoważniejszych afer z okresu przed 2000r. Czy ktoś jeszcze pamięta aferę "Olina"? Wybuchła pod koniec grudnia 1995, gdy wysunięte zostały zarzuty współpracy urzędującego premiera, Józefa Oleksego(SLD), z rosyjskim KGB. Udowodniono, że Oleksy znał się i utrzymywał kontakt z funkcjonariuszami rosyjskiego wywiadu, ale postępowanie umorzono, uznając, że nie wiadomo, kim był szpieg o pseudonimie „Olin”. Każdemu zainteresowanemu polecam zapoznać się bliżej ze sprawą, bo daje wiele wskazówek na temat tego jak działają rosyjskie służby w praktyce.
A co było potem? Nadeszły rządy liberałów i rozpoczęło się uzależnianie energetyczne i polityczne Polski od rosji. Gaz, ropa i węgiel zalewały polską gospodarkę szerokimi strumieniami. Ówczesny rząd nie sprzeciwiał się powstaniu gazociągu Nord Stream, ale zablokował budowę gazociągu Baltic Pipe, który mógł chociaż częściowo uniezależnić Polskę od rosyjskiego gazu.
Rząd PO-PSL planował sprzedać Grupę Lotos i rafinerię Możejki rosyjskim spółkom. Dość powiedzieć, że 25 stycznia 2010 r. rząd Donalda Tuska poinformował publicznie, że – jako przedstawiciel Skarbu Państwa (będącego współwłaścicielem EuRoPol Gazu) – zgadza się na umorzenie Gazpromowi długu w wysokości 1,2 mld zł. Sama umowa z Gazpromem była tak niekorzystna(została zawarta aż do 2037 roku), że musiała interweniować Komisja Europejska. Wszystko to dopełnia oddanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej rosjanom.
Kryzys na granicy.
Na początku lata 2021 roku prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka zagroził niepowstrzymywaniem przybywających do Unii Europejskiej handlarzy narkotykami, handlarzy ludźmi, a także uzbrojonych imigrantów. Kryzys rozpoczął się, gdy władze białoruskie uruchomiły kanały przerzutu migrantów z kraju przez granicę z UE na terytorium Litwy, Polski i Łotwy. Prezydent Alaksander Łukaszenka przyznał, że wspieranie nielegalnego transgranicznego przerzutu imigrantów jest odpowiedzią na unijne sankcje wobec Białorusi. W związku z kryzysem rządy Polski i Łotwy podjęły decyzje o wprowadzeniu stanów wyjątkowych na terenach przygranicznych z Białorusią, rząd Litwy wprowadził natomiast stan wyjątkowy na terytorium całego kraju.
Sam kryzys udowodnił, że chętni do współpracy z Kremlem są również lewicowi aktywiści. O tym w dalszej części tekstu.
Wybuch wojny w 2014 i inwazja w 2022.
Rosyjska agresja obnażyła słabość zachodnich elit względem rosyjskich nacisków. Przez energetyczne uzależnienie od wschodnich surowców całej Europy, putin niemal bezproblemowo był w stanie anektować Krym i część obwodów Ługańskiego oraz Donieckiego. Całe zamieszanie skończyło się jedynie na pakiecie sankcji.
Pomimo rosyjskiej przeszłości i agresji wobec Czeczenii, Gruzji i Ukrainy w Polsce wciąż dało się usłyszeć głosy prorosyjskie. Nie brakło pseudoekspertów, "antysystemowców" oraz politycznych działaczy wypowiadających się ciepło o rosji i putinie.
Bardzo dużo zmieniło się po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w 2022r. Rosja zachwiała światowym ładem i rozpętała największą wojnę w Europie od czasów II wojny światowej. Wówczas każdy przejaw prorosyjskosci, był poddawany ostracyzmowi przez społeczeństwo. Minęło ponad 400 dni od początku inwazji i wiele się zmieniło. Propaganda kremla przebija się do o wiele większej części społeczeństwa i jesteśmy na nią mniej wyczuleni niż na początku. V kolumna w Polsce i całej Europie dysponuje ogromnymi zasięgami w social mediach i zapleczem finansowym. Warto więc przyjrzeć się dokładnie kim są i jak działają rosyjskie pachołki. Zapewniam, że wiele faktów Was zaskoczy i mam nadzieję, że otworzy oczy na to jak niebezpieczne jest dawanie platformy pożytecznym idiotom.
Konfederacja i jej satelity.
Braun i Korwin to najbardziej znane przypadki w polskiej polityce. W pierwszej kolejności można podać zrzucenie winy za zbrodnię w Buczy na Ukraińców przez Korwina. Teraz już wiemy, bez żadnych wątpliwości, że za zbrodnię w Irpieniu, Iziumie, Buczy i wielu innych ukraińskich miejscowościach odpowiadają tylko i wyłącznie rosjanie. Dowody w postaci międzynarodowych raportów, zdjęć, nagrań i zeznań świadków nie przekonują jednak najbardziej rozpoznawalnej twarzy Konfederacji. Jeśli chodzi o Grzegorza Brauna to wystarczy przypomnieć o tym, że brodaty kacap był jedynym posłem, który nie poparł uchwały wyrażającej solidarność z Ukrainą na początku rosyjskiej inwazji.
Ale o kacapskich ciągotach liderów Konfederacji wiadomo od dawna(jedynie ich elektorat wydaje się być nieświadomy, a przynajmniej taki udawać). Warto więc przyjrzeć się gwiazdom drugiego planu i inicjatywom sympatyzującym/współpracującym z tym ugrupowaniem.
Na pierwszy ogień idzie znany i (nie)lubiany Piotr Panasiuk. Marny propagandysta i gwiazdka Twittera. Pisze o polskich wolontariuszach jako gwałcicielach donieckich dzieci. Kandydat na radnego do sejmiku wojewódzkiego z list Konfederacji.
A dalej Lilija Moshechkova, pochodząca z Doniecka rosjanka, która dzielnie broniła ZSRR i jego pomników w Polsce. Była kandydatką do Parlamentu Europejskiego z list Konfederacji. Pojechała na Krym z Januszem Korwin-Mikkem, który spotkał się z lokalnymi samozwańczymi władzami. Często pojawia się także w rosyjskiej telewizji publicznej, gdzie opowiada min. o tym, że Polska nie ma prawa burzyć sowieckich pomników.
Wśród konfederatów często pojawia się postać Piotra Korczarowskiego, redaktora z EmisjaTV, fanatyczny rusofil którego bredzenia nie zniósł nawet Michalkiewicz - "niebianska jerozolima", "W tej wojnie Rosja nie jest agresorem", "Żydzi wszędzie" itd. Korczarowski jest kursantem rosyjskiej Fundacji Dyplomacji Publicznej im. Aleksandra Gorczakowa pod okiem wydalonego z Polski za szpiegostwo Leonida Swidorowa(ten z którym uśmiechnięty Braun robił sobie zdjęcia w Moskwie). Jeszcze mało? To zanotuj, że 2015 bawił się razem ze swoją partnerką na imprezie w ambasadzie Rosji (wiadomo, każdego kto studiuje filologię rosyjską zapraszają) pod nazwą "Przyjęcie dla polskich przyjaciół Władimira Putina". Zdjęcia wciąż są dostępne na jego profilu na FB.
Wydawać by się mogło, że Nowa Nadzieja Mentzena zerwie z sowiecką przeszłością Korwina i spróbuję zbudować bardziej przyjazny obraz "liberalnej prawicy". Nic bardziej mylnego. Magdalena Koroblewska (Adżana), znana z wystąpień na wiecach partii KORWIN i Nowej Nadziei. Często pokazuje się z towarzyszami kamratami i nie tylko. Razem z Sendeckim(ten od kamratów) złożyła wieniec pod pomnikiem Armii Radzieckiej z napisem "ZERO POPARCIA DLA BANDEROWCÓW" (13.05.2022, wisi na kanale Sendeckiego).
Polski Ruch Prorosyjski Antywojenny to inicjatywa powstała za sprawą Leszka Sykulskiego (Polskie Towarzystwo Geopolityczne) i Sebastiana Pitonia (GóralskieVeto). Tu krótko - Sykulski to fanboj Dugina, robił sobie z nim zdjęcia w Moskwie i uwielbia mówić o tym, że Rosja nie stanowi zagrożenia dla Polski. Pitoń to podręcznikowy putinista. Deklaruje, że wybudowałby mur na granicy z Ukrainą i pomógł putinowi "denazyfikować" Ukraińców. Środowisko to zrzesza największych szurów w Polsce i ściśle współpracuje z Konfederacją Korony Polskiej Grzegorza Brauna.
Są jeszcze planktonowe przykłady Marcina Skalskiego i Krystiana Jachacego . Obaj sympatyzują z Konfederacją. Ten pierwszy ostrzega razem z Braunem o "ukrainizacji Polski", wcześniej bywał w Donbasie i nagrywał tam fejkowe prowokacje jakoby ukraińscy nacjonaliści domagali się zwrotu Przemyśla od Polaków. Odpowiada też za sprofanowanie pomnika pomordowanych Polaków. Ten drugi lubuje się w donoszeniu na nacjonalistów ipodawaniu rosyjskich fejków na Twitterze i robieniu z siebie pośmiewiska.
Takie przykłady można mnożyć bez końca, ale zajmijmy się teraz mniej oczywistymi przypadkami.
Lewica i liberałowie.
Jednak wspieranie interesów Kremla nie jest domeną tylko szurprawicy i koliberałów. Również środowisko lewackie od antify przez polityków ma swoje "zasługi" w powielaniu rosyjskiej propagandy, prób destabilizowania sytuacji w Polsce i zmniejszenia naszego potencjału militarnego. A teraz kilka konkretów:
Piotr Ikonowicz - kandydat Lewicy na RPO w 2021 roku. Bardzo często wypowiadał się o putinowskiej dyktaturze. Ikonowicz tak pisał w 2014:"(...) przyłączenie Krymu jest ruchem obronnym, a nie agresywnym, a Rosjanie wkroczyli na tereny gdzie witano ich kwiatami (...)"
Grupa Granica - banda antifiarzy i tęczowych aktywistów. Razem z posłami opozycji sabotowali działania polskiej Straży Granicznej w czasie kryzysu na granicy. Określali polskich funkcjonariuszy jako morderców. Antifiarscy miłośnicy putina po dziś dzień zresztą kontynuują ten proceder, co więcej przemycają nielegalnych imigrantów (w tym potencjalną agenturę) przez granicę.
W 2015 roku Robert Biedroń przedstawił swój pogląd nt. obronności kraju: "Kupowanie super rakiet i wypasionych czołgów to pieniądze w dużej mierze wyrzucone w błoto". Dewiant z Krosna przeprosił za te słowa, ale dopiero po rosyjskiej inwazji.
Nasi "rodzimi lewacy" wiedzą, że jednoznaczne opowiedzenie się po stronie "denazyfikacji" w Polsce byłoby dla nich zbyt kosztowne. Inaczej jest w przypadku ich przyjaciół i współpracowników z zachodu. Wykraczając poza Polskę to warto przytoczyć postawę Niemieckiej i Hiszpańskiej antify. Od 2014 jasno stały po stronie napastników. Wielu zachodnich anarchistów z Madrytu, Hamburga i Berlina walczy po stronie samozwańczych republik - Donieckiej i Ługańskiej. Prorosyjskich sympatii antyfaszystów nie zatrzymała nawet inwazja na pełną skalę. Zachodnie antifiarstwo wciąż urządza wiece i marsze poparcia dla rosji, tworzy prorosyjskie murale i plakaty i bierze udział w walkach po stronie orków. Dotyczy to zresztą nie tylko antifiarzy, ale również lewicowych polityków. Niemiecka partia Die Linke (blisko współpracująca z Partią Razem) regularnie nawołuje do zniesienia sankcji z rosji i rozpoczęcia negocjacji pokojowych.
Najpopularniejsze kanały przesyłu informacji dla rosyjskiej propagandy.
Facebook, Twitter, a może YouTube? Rosyjska dezinformacja znajduje coraz bardziej zaawansowane sposoby, by trafiać do opinii publicznej. Jak grzyby po deszczu rosną telegramowe kanały kopiujące kropka w kropkę artykuły z rosyjskich mediów. Niestety przyciągają one bardzo wielu czytelników, również w Polsce. Twitter i Facebook pełen jest trolli, botów i pożytecznych idiotów czekających tylko na to, żeby zrobić ci papkę z mózgu.
Jak rozpoznać podejrzane treści? Przede wszystkim zacznij od źródła. Jeśli w artykule brakuje odnośników lub konkretnych źródeł informacji podejdź do niego z dystansem. Unikaj świeżo założonych kont lub z hasztagami #stopukrainizacjipolski, #nieszczepiesie w nazwie. Wedle raportów państwowych instytutów obserwacji internetu nawet 90% kont antyszczepionkowych dokonało zwrotu narracji na prorosyjską po wybuchu wojny na Ukrainie.
Jak nie zostać pożytecznym idiotą putina?
Rosyjska dezinformacja posiada kilka filarów, które warto omówić.
1. Retoryka antyuchodźcza.
Retoryka antyuchodźcza jest dominującym przekazem powielanym przez polskie środowiska dezinformacyjne w związku z wojną. W polskim internecie regularnie pojawiają się fejki dotyczące ataków na obywateli polski przez ukraińskich uchodźców. Taka narracja ma dodatkowo tworzyć podziały i antagonizmy wewnątrz polskiego społeczeństwa.
2. Portretowanie Ukrainy jako ostoi nazizmu.
Wzbudza strach oraz pokazuje Ukrainę jako kraj niebezpieczny i przepełniony nazizmem. Wynajduje się incydenty, które następnie skrajnie się hiperbolizuje. Powiewa się fejkowe zdjęcia i nagrania ukraińskich "nazistów" i rzekomych zbrodni w wykonaniu Azowa lub innych grup nacjonalistycznych. Przeinacza się symbole i ich znaczenia, czego najlepszym przykładem może być pewna ludowa piosenka.
3. Usprawiedliwianie inwazji.
W takich przekazach Ukraina jest w przedstawiana jako groźna dla sąsiadów i sama prowokująca wojnę, a Putin jako ten, który działał w samoobronie.
4. Podważanie sankcji i obwinianie Zachodu o konflikt.
Oprócz generowania antagonizmów społecznych i niechęci wobec Ukrainy, rosyjska propaganda skupia się także na podminowywaniu jedności zachodnich społeczeństw. Celem tych narracji jest wywołanie nacisków opinii publicznej, dzięki którym sankcje zostaną złagodzone. Chodzi również o wzbudzenie wrażenia, że to NATO podburzało Ukrainę do wojny i stanowiło zagrożenie dla Rosji, więc inwazja była tylko wyrazem samoobrony. Jest to jeden z ulubionych argumentów środowisk orbitujących wokół Grzegorza Brauna. "Sankcje szkodzą nam bardziej niż rosji, a poza tym to Ukraina zaatakowała Donbas w 2014 roku."
Bardzo łatwo zagmatwać się w tych propagandowych chwytach, prawda?Korzystaj ze sprawdzonych źródeł. Pamiętaj, "kolega mi tak powiedział", "przeczytałem w internecie" do nich nie należą.
Jeżeli natrafisz na podejrzane lub jawnie prorosyjskie media lub profil to osobiście polecam metodę "3 razy Z":
- zgłaszać
- zablokować
- zlewać
Zakończenie.
Podsumowując, zagrożenie dezinformacją czyha na nas na każdym kroku. Nie jesteśmy w stanie go uniknąć, ale możemy z nim walczyć.
Uświadamiaj znajomych i rodzinę, sprawdzaj dokładnie każdą informację i unikaj podejrzanych kanałów oraz profili. Nie zapominajmy, że zwycięstwo Ukrainy to gwarancja bezpieczeństwa w naszym regionie na następne dekady.